Aktualności
15. już w tym roku maraton Marka DWORSKIEGO
15.11.2015 - X Radomski Maraton Trzeźwości:
- Marek DWORSKI - 42,195 km - 04:09:24 - open 148/217;w kat.wiek.9/14
- Andrzej FLORECKI - 21,097 km - 01:52:16 - open 68/132;w kat.wiek.3/3
Trzeba dodać że w tym maratonie brał udział Roman JARZYNA z Poznania, który zapisał się jako AKMB Pędziwiatr Gliwice czyli sympatyk klubu.
15.11.2015 - IX Półmaraton Wodzisławski:
- Wojciech HOLONA - 01:21:20 - open 16/299;w kat.wiek.3/59
- Piotr PACUŁA - 01:40:01 - open 93/299;w kat.wiek.9/28
- Wioleta BRYCHCY - 01:47:22 - open 140/299;w kat.wiek.7/16
15.11.2015 - V Edycja Biegu Dzika - etap 11:
- Marek KULPA - 4,882 km - 00:26:08 - open 292/416
GRATULACJE
Runmageddon w Zabrzu
Błoto, woda, ogień, bagno, przeszkody linowe, skośne i pionowe ściany, zasieki, okopy i inne atrakcje - tak można streścić bieg jedyny w swoim rodzaju: Runmageddon. Nie znajdziecie na świecie drugiej imprezy z takim zagęszczeniem przeszkód i tak ciekawą trasą. Nasza reprezentantka Anka Hanzel, startując wraz z liczną ekipą Night Runners & Friends, ukończyła edycję Runmageddon Rekrut w Zabrzu z czasem 01:52:47 na miejscu 1109/1500 w klasyfikacji generalnej. Gratulujemy!
Bieg o Złotą Szyszkę
W sobotę 24 października odbył się w Bystrej Śląskiej 2.Bieg o Złotą Szyszkę. W tym roku w zawodach uczestniczyło ponad 300 osób. Frekwencja bardzo wysoka jak na tak trudny bieg górski. Biegacze mieli za zadanie przebiec 14-kilometrową trasę górską o przewyższeniu ok. 700 m wokół miejscowości Bystra Śląska. Najwyższym punktem trasy był szczyt Klimczoka 1119 m n.p.m. Najlepsi na pokonanie tej trudnej trasy potrzebowali niespełna 70 minut. W biegu wystartowało 3 naszych reprezentantów:
- Przemek Jędros: czas 1:24:33, 35. open, 7. w kategorii wiekowej
- Marek Kulpa: czas 1:43:26, 196. open, 45. w kategorii wiekowej
- Ewa Olejnik: czas 2:52:36, 294. open, 27. w kategorii wiekowej
Oto relacja Marka z tego biegu:
Sam bieg rozpoczął się w Bystrej (wieś na południe od Bielska w stronę Szczyrku) w malowniczej dolinie rzeki Białki od Gospody pod Źródłem na ulicy Fałata. Wbiegliśmy na lesiste zbocze i w wspieliśmy się na Kozią Górkę - zadziwiając odpoczywających przy schronisku turystów (bielskich i bystrzańskich). Potem dość wymagające wspinanie się na Szyndzielnię. Cudne widoki na panoramę Bielska-Białej. Pogoda piękna: w Bystrej ciepło i bez najmniejszej chmurki. Różnokolorowe bajkowe drzewa tworzyły scenerię. Pod nogami mieszanka kamiorów, mchu, gałęzi, błota. Pewne fragmenty wąskie, dwakroć omal nie zgubiłem trasy. Podbiegi szliśmy w tempie wojskowego marszu. Na Szyndzielni napoje i musli dla wycieńczonych biegaczy - ale temperatura nader niska, dotkliwy chłód. Z Szyndzielni na Klimczok głównie dało się biec. Potem zdziwko - mocno w dół z szczytu Klimczoka w stronę schroniska: stromo, ślisko, tłum zbiegających miłośników biegania jak piechota podczas szturmu. I tu małe rozczarowanie: przy schronisku żadnych poczęstunków. Z tego miejsca trasa głównie na dół. Uczestnicy biegu opanowali jakiś magiczny sposób kicania po kamiorach w tempie dość zabójczym, któremu nie potrafiłem sprostać. Ja, hamując w błocie stopami, omal nie staranowałem kolegi biegacza, ale przyjął przeprosiny ze zrozumieniem. Końcówka tego 14 km biegu na ulicy Klimczoka. Tu nabrałem ducha walki - co uwiecznił lokalny fotograf. Meta w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej na przeciwległym brzegu rzeki, w stosunku do miejsca startu (czyli pętla górska wokół wsi). Tam medal drewniany - urokliwy oraz napoje i poczęstunek. Fajna atmosfera biegu. To akurat strony zamieszkałe przez krewnych stąd też względy osobiste zadecydowały o udziale. Biegi górskie mają inny charakter, inne tempo, inne ryzyko kontuzji i inne walory uczestnictwa. Ogólnie, choć to pierwszy taki bieg, to mi się podobało. Czy polecam? Jeśli ktoś nie boi się ryzyka, załamania pogody, podbiegów i zbiegów to jest to frajda. Bowiem jest to mix biegu, marszu, trochę turystyki a trochę biegu. Całkiem coś innego niż miejskie biegi uliczne w jakich brałem udział. Bieg jest dość trudny, ale da się go zaliczyć.